Munchkin z Karaibów

Munchkin jak Munchkin. Dobry jak kazdy inny. Co prawda klimatycznie bardziej mi podchodzi klasyczny munchkin ale wsrod znajomych ten cieszy sie wieksza popularnoscia. Dodatkowo nie przypadła mi do gustu zdolność francuskiego akcentu. Ale co kto lubi

Typowa gra humorystyczna, będąca znakomitym pastiszem klasycznych heroic fantasy. Niestety zasadniczą wadą która zniechęca do produktu jest bardzo niska jakość kart i niewspółmierna do niej cena produktu.

Cóż tutaj napisać o takiej grze jaką jest Munchkin z Karaibów? Może najpierw tyle, że wpierw trochę czasu schodzi na tłumaczenie zasad, tudzież czytanie instrukcji. Chociaż nie jest ona długa, ale jednak trzeba przebrnąć przez kilka kart i ogólny system, który na pierwszy rzut oka może wydać się trochę skomplikowany. Ale to tylko na pierwszy rzut oka, bo gra po pierwszej, czy drugiej partii testowej nabiera tempa, a gracze, którzy z początku byli pesymistycznie nastawieni zaczynają odczuwać frajdę np. dorzucając kolejny potwory swoim przeciwnikom... Tak to już jest, że szkodzenie komuś innemu sprawia dużo przyjemności, a w Munchkinie (w tym wypadku w wersji morskiej) jest ku temu mnóstwo okazji.

Można nawet w ostatnim momencie, kiedy już się wydaje, że ktoś ma wygraną w ręku, tak napsocić, że gra zmieni obrót o 180 stopni.. no może o 120 stopni... Tak miałem ja, kiedy to koleżanka, która to niby w gry za bardzo nie gra, takie mi potwory dała, że zdechłem jak szczur lądowy.

Ale można sobie też pomagać, zależy od chęci gracza.

Miał być komentarz a nie recenzja, więc podsumuję krótko. Gra jest bardzo fajna, dynamiczna, nie za długa, dużo śmiechu, chociaż czasem też złości, nie nudzi się szybko, choć trochę trzeba lubić takie klimaty i poczucie humoru. Ocena 4 - dobry, solidny produkt. Nie dałem 5, bo trochę droga, więc nie ideał.