konterman - recenzje
Patchwork. Gra genialna w swej prostocie. Tłumaczenie zasad i ich zrozumienie zajmuje w zasadzie 2 minuty. Wydaje się, że to zabawa dla maluchów. A to nieprawda. Gra jest przemyślana i mega wciągająca. Dorośli, zresztą tak samo jak dzieci, chcą w nią grać jeszcze raz i potem jeszcze raz.
O co w tym chodzi? Gracze mają za zadanie z fragmentów tkanin o różnych kształtach uszyć kocyk o wymiarach 9x9 pól. Na kawałkach kocyka znajdują się guziki czyli waluta, którą w grze zbieramy oraz cena w guzikach i czas jaki potrzebujemy na przyszycie tego fragmentu do reszty. Czas jest mierzony na oddzielnej planszy-torze po którym porusza się nasz pionek. Jeśli dojedziemy nim do końca toru gra się po prostu kończy. Gracze podliczają ile guzików zdobyli. Wygrywa oczywiście ten, który ma ich więcej.
Co ważne Patchwork cechuje się stosunkowo małą losowością i choć strategia rozgrywki jest dosyć prosta to trzeba co nieco pokombinować.
Mnie "Kocyk" oczarował teraz czas na tych co jeszcze swojego nie uszyli. Do dzieła!
Wspaniała gra. Pięknie wydana, znakomite grafiki, bardzo sympatyczna figurka Ogrodnika i Pandy.
Orientalna fabuła to mocna strona Takenoko. Naszym zadaniem w grze jest uprawa pól bambusa i realizacja przy tym wyzwań jakie przed nami stają. Pomaga nam w tym Ogrodnik, a przeszkadza zjadająca pędy bambusa Panda. Kto zrealizuje więcej zadań ten wygrywa.
Gra dosyć losowa i prosta, ale musimy też trochę w niej pogłówkować nad strategią. Są w końcu trzy kolory bambusa, który rośnie tylko na nawodnionych polach. Odpowiadamy zarówno za rozbudowę areału uprawnego jak i nawadnianie pól. Możemy również utrudniać życie naszym przeciwnikom i np. wysłać ogrodnika w takie miejsce gdzie nie będzie dla nich przydatny.
Gra ma niepowtarzalny klimat i gra się w nią z ogromną przyjemnością. Takenoko bardzo podoba się mojej 12 letniej córce jak i starszym graczom. Chętnie do niej wracamy i jak na razie się jeszcze nie znudziła. :-)
Hanabi to prosta gra korporacyjna dla maksymalnie 5 graczy. Talia składa się z kart w 5 kolorach oznaczonych numerami od 1 do 5. Zadaniem grających jest ułożenie tych kart w 5 stosów w poszczególnych kolorach i zgodnie z numeracją. Żeby jednak nie było zbyt łatwo to gracze nie widzą swoich kart tylko karty innych graczy.
W swojej kolejce możemy podpowiedzieć kolor lub liczbę znajdującą się na kartach jednego ze współgraczy, dołożyć jedną z kart do jednego że stosów lub kartę odrzucić i zarobić kolejny punkt podpowiedzi.
Gra budzi sporo emocji. Co podpowiedzieć i komu? Co ew. odrzucić, szczególnie jeśli nie wiemy co trzymamy w ręku? Bywa, że zapomniany co też było w podpowiedzi i wtedy spada na nas krytyka innych :-). Tak więc się dzieje.
Regrywalność Hanabi jest duża. Po jednej partii chcemy zagrać raz jeszcze. Gra się generalnie nie nudzi. Moim zdaniem mimo, że gra ma głównie walory towarzyskie to jest zdecydowanie godna polecenia. Wykonanie też jest ok. Może karty są zbyt cienkie ale estetyczne no i mieszczą się w małym metalowym pudełku i możemy je zabrać że sobą w zasadzie wszędzie :-)
W porządku, bez rewelacji
Zakazana Wyspa to bardzo prosta gra kooperacyjna. Wcielamy się w niej w jedną z sześciu możliwych postaci i wraz ze współgraczami mamy za zadanie odnaleźć na tytułowej Wyspie 4 skarby, a następnie się z niej ewakuować. Sprawę utrudnia nam to, że Wyspa cały czas pogrąża się w wodzie. Mechanika gry jest bardzo podobna do tej z Pandemii. Mamy to samo wtasowywanie na górę talii kart zagrożeń, podobną charakterystykę postaci, czy też działające w podobny sposób karty specjalne. No ale trudno się dziwić. W końcu autorem obydwu gier jest ta sama osoba - Matt Leacock. Gry różnią się oczywiście tematyką no i faktem, że Zakazana Wyspa jest grą o wiele mniej złożoną. Stawia wrażenie pozycji dla młodszych graczy. Być może właśnie dlatego gra mnie specjalnie nie zachwyciła. Dałem jej kilka razy szansę i chyba nieczęsto będę do niej wracał. Rozgrywka nie powoduje u mnie w zasadzie żadnych emocji. Na plus trzeba grze zaliczyć bardzo wysoką jakość elementów gry jak i samego jej opakowania oraz prostotę zasad.
Small World to przepięknie wydana gra z dosyć prostymi zasadami. Rozgrywka polega na wyborze rasy (są to rasy z szeroko rozumianego świata fantasy) wraz z losowo dobraną specjalną zdolnością oraz zasiedleniu tą rasą jak największej liczby pól na planszy. Rasy w czasie gry się zmieniają, a gwarantuje to wbudowany w rozgrywkę mechanizm umierania starych ras. W miejsce starej, odchodzącej rasy dobieramy kolejną i tak, aż do końca czyli przez 9-10 rund. Gra gwarantuje nam sporo interakcji, także negatywnej z pozostałymi graczami. Zasiedlając swoją rasą pola planszy możemy zająć puste pole, ale też zasiedlone przez jedną z ras naszych przeciwników. Po każdym zakończonym przez gracza ruchu zliczamy zajęte przez członków zarządzanych przez niego ras pola i otrzymuje on swoją wypłatę. Minimum 1 złoto za pole. Więcej możemy zarobić jeśli posiadamy specjalne zdolności. Jakiś czas temu Small World był wielkim przebojem wśród znajomych mi graczy. Podczas rozgrywki dostarczała mnóstwa emocji i przyjemności. Jak już wspominałem, graficznie gra też prezentuje się znakomicie. Za to zdecydowanie (5). Jednak jakiś czas temu wyparły ją "konkurencyjne produkcje" :-) i trochę się kurzy na półce. Pewnie trochę szkoda. Może to dlatego, że nie dokupiłem żadnych dodatków. Za to mały (-) i dla mnie i dla gry :-).
Dobry, solidny produkt
Emocje, jak na grę, której fabułą jest uprawianie grządek z fasolą naprawdę całkiem spore ;-) Chyba dlatego, że te fasolki mogą być i pijakiem, grubasem, a co najgorsze nawet golasem! Naga fasola to musi budzić emocje!
A tak trochę bardziej poważnie gra całkiem ciekawa, z odrobiną prostej strategii.
Wcielamy się w hodowcę kilkunastu gatunków fasoli. Im więcej w danym gatunku jej wyhodujemy, tym drożej możemy ją sprzedać. Wygrywa ten, kto zarobi najwięcej.
Najważniejszym elementem, który zresztą ogranicza losowość, jest licytacja podczas, której można sprzedawać, kupować czy wymieniać się fasolą z innymi graczami. Podczas licytacji robi się przy stole naprawdę głośno i pojawiają się emocje, o których już wspominałem ;-)
Jedyną większą wadą tej gry (przynajmniej jak dla mnie) jest jej przeciętna oprawa graficzna. Rysunki tytułowych fasolek nie rzucają na kolana.
Ale reasumując - bierzmy się do sadzenia!
Jeśli lubisz gry gdzie musisz zarządzać ograniczonym zasobami, obrać przy tym właściwą strategię rozwoju i mieć przy tym sporo radości to zdecydowanie polecam 7 Cudów.
Reguły gry oraz sama rozgrywka jest dość prosta.
W ciągu III er/wieków rozwijasz swoje antyczne miasto. Potrzebujesz do tego podstawowych zasobów jak ruda, glina, drewno czy kamień, a także trochę bardziej zaawansowanych: płótno, naczynia czy papirus. Ty decydujesz co będziesz wydobywał/produkował samodzielnie, a co kupisz od swoich sąsiadów.
Przy pomocy zasobów możesz budować bardziej złożone budowle o różnym charakterze: wojskowym, naukowym czy handlowym. Ilość szans (czyli kolejek) jest ograniczona więc nie dasz rady rozwijać się w każdym kierunku, a im bardziej jesteś rozwinięty w jakiejś dziedzinie tym potencjalnie więcej punktów zwycięstwa możesz zdobyć.
Do tego masz możliwość budowania swojego tytułowego cudu, którego posiadanie może dać punkty zwycięstwa, ekstra zasoby czy ew. jakieś przywileje w grze.
Bardzo ciekawym pomysłem, mającym też wpływ na samą rozgrywkę, jest fakt przekazywania po wyborze karty do zagrania, kart z ręki sąsiadowi i tak dalej w kółeczko, aż do końca granej właśnie ery.
Możliwości jak widać jest sporo, więc każda rozgrywka wygląda inaczej i gra się nie nudzi.
Podsumowując , jedna z bardziej grywalnych gier, w które grałem. Gra, która daje sporo radości grającym.
7 Cudów było ze mną na ostatnim wyjeździe feryjnym. Grupa graczy zróżnicowana :-) zarówno pod względem wiekowym jak i samej planszówkowej zapalczywości. 7 Cudów podobało się wszystkim i mimo sporej konkurencji było najchętniej wybieranym tytułem.
Dobry, solidny produkt
Prosta, a jednocześnie dosyć wciągająca gra. Tematem rozgrywki są wyścigi żółwi, które jak to żółwie wchodzą sobie na plecy i na plecach przeciwnika starają się pierwsze dotrzeć do mety :-) Zasady bez problemu opanuje każdy. Co jednak bardzo istotne to gra ma elementy bardziej poważnych planszówek: karty ruchu zamiast kostek oraz fakt, że aby ją wygrać potrzebna jest strategia (choć oczywiście niezbyt skomplikowana), a nie tylko szczęście.
Gra znakomicie sprawdzi się przy rozgrywkach z młodszymi/początkującymi amatorami gier planszowych, ale i starsi z pewnością nie raz w nią zagrają. Ja choć całkiem młodszy nie jestem to lubię od czasu do czasu rozegrać partyjkę "Żółwi".
Dobry, solidny produkt
Woreczki, jak to woreczki. Wykonane przyzwoicie i bardzo przydatne. Jeśli chce się zachować porządek w swoich zasobach gier to bardzo się do tego przydadzą.
W porządku, bez rewelacji
Woreczki bardzo przydatne do przechowywania elementów gier. Jakość folii mogłaby być trochę lepsza. Cena dosyć przystępna.
Dobry, solidny produkt
K2 jest godne uwagi głównie ze względu na niecodzienną tematykę (wspinaczka wysokogórska), która jest treścią rozgrywki.
Gra w dosyć wierny sposób odzwierciedla wyzwania z jakimi muszą się mierzyć himalaiści oraz warunki panujące w górach (choć oczywiście w Himalajach nigdy nie byłem :-)). Drugim niewątpliwym plusem jest jakość wydania.
Jako słabsze strony muszę wymienić samą mechanikę gry i jednak pewną ograniczoność wyborów jaki stoją przed graczem. Szczególnie po kilku rozgrywkach gra może wydać się monotonna.
Podsumowując myślę, że gra spodoba się szczególnie osobom lubiącym się wspinać choć zachęcam do walki z K2 także miłośników nizin :-).