Miałem okazję zagrać w Wiedźmina na Pyrkonie i niestety nie wygląda to tak ciekawie jak może się wydawać. Gra podzielona jest na 3 etapy:
1. Poruszamy się po mapie i wykonujemy na niej akcje lokalizacji lub walczymy,
2. Kiedy skończymy już się poruszać odbywamy spotkanie (coś jak w Gloomhaven albo Folklore)
3. Dobieramy na rękę karty do łącznej ilości trzech a następnie kupujemy nową kartę (wchodzi na na rękę), która jest zarówno rodzajem ataku/obrony, pulą życia oraz wskazaniem rodzaju miejsca do którego możemy poruszyć się na mapie.
Pierwszy etap z początku wydawał się ciekawy, ale szybko pojawiły się pierwsze problemy
- wszystkie lokalizacje na mapie podzielone są na trzy rodzaje góry/lasy/morze. Żeby na nie wejść trzeba albo odrzucić z ręki kartę z tym symbolem lub jeśli go nie mamy odrzucić dwie karty albo dopłacić złotem do ruchu. W efekcie poruszanie się po mapie staje się losowe. Idzie się tam gdzie pozwalają nam na to karty/złoto a nie tam gdzie chcemy. Jest to szczególnie dokuczliwe gdy zwrócimy uwagę na to, że wejście do każdej lokalizacji albo rozwija nam postać albo daje możliwość zarobienie złota/ przeprowadzenia walki. Ty masz szczęście i awansujesz oraz przejdziesz pół planszy, ja mam pecha i zrobię połowę tego co Ty. 3 takie rundy i niezależnie od moich umiejętności uciekasz do przodu. Mi trafiło się zadanie, które po ukończeniu pozwalało przejść 3 lub 4 lokalizacje. Tak obrazowo przeszedłem z północy krainy na południe i z powrotem, a inny gracz poruszył się o dwa pola. Moim (i być może tylko moim) zdaniem lepsze są rozwiązania z gier typu Folklore gdzie każdy ma ustaloną ilość pół które może przejść po mapie, ale to trudności z tym związane stają się problemem a nie losowy dobór kart na rękę.
- chodzenie po mapie ma jeszcze jedną wadę, dość szybko staje się bardzo powtarzalne i nudne. Lokalizacji jest około 15-20 i dzieje się w nich zawsze to samo. Oczywiście jeżeli spotkasz w nich innego wiedźmina albo potwora możesz z nimi walczyć ale to nie zawsze jest dobrym wyborem. Jeżeli druga postać jest silniejsza, to walka nie ma sensu, jeżeli wrogi wiedźmin nie ma złota i już wcześniej go pokonałeś to walka nie ma sensu,
- trzecim problemem są walki. Jeżeli gramy w 4-5 osób to pomimo wyraźnych starań twórców o wciągnięcie reszty gracz w rozgrywkę (np.: obstawianie wyniku) to jednak są one zbyt długie. Bitwy przypominają mechaniką Tainted Grail gdzie jedna osoba myśli nad kombosami, rodzajami eliksirów do użycia i ewentualnie umiejętnościami a reszta patrzy i czeka... czeka.... czeka. Jako, że walki zależą w zdecydowanej mierze od wyciągniętych kart to ich losowość również pozostaje duża.
Podsumowując 1 etap gry dość szybko staje się takim grindem, pomieszanym z dość losowym poruszaniem się po mapie i w przypadku walk wydłuża oczekiwanie innych graczy na swoją turę.
2 etap to dobranie karty spotkania. Jest to szybkie, niepowtarzalne ale ma dość poważną wadę. Z tego co jest zapisane na karcie nie sposób wywnioskować, który wybór jest lepszy. Wygląda to tak, iż inny gracz czytam nam wstęp i musimy wybrać opcję A lub B, tyle że równie dobrze można rzucić kostką, gdyż nic nie wskazuje jaki będzie efekt naszego wyboru. Dla porównania w grze Waste Knights kiedy mamy wybrać jakąś opcję fabularną to można się z jej treści domyśleć czy będziemy testowali Pierwszą Pomoc, czy może zużyjemy paliwo i bez testu wykonamy zadanie, wybór jest dokonywany świadomie. W Wiedźminie spotkania które odbyłem były zupełnie losowe.
Podsumowując drugie etap, jest on ciekawie zrobiony albo zabrakło grupy testerów, którzy by zwrócili uwagę na losowość.
3 etap to dobieranie karty z dostępnej puli. Bardzo podoba mi się, iż kiedy do niego dojdziemy kolejny gracz może już zacząć poruszać się po mapie. W efekcie jedna osoba myśli nad dobraniem karty, druga chodzi po mapie a w dobrym układzie trzecia z nią walczy. Jest to dobrze wymyślone.
Na koniec mogę dodać, iż grałem w Wiedźmina tylko raz przez około 1,5-2h w doświadczonej, 4 osobowej grupie. Oczywiście znacząco ogranicza to moje doświadczenia z w/w planszówką, niemniej jednak nie przypadła mi do gustu szczególnie ze względu na zbyt dużą losowość w 1 i 2 etapie.
Dodatek jest dość ciekawy, wprowadza kilka nowych pomysłów i wykonaniem nie odbiega od oryginału. Jednym minusem jest fakt, że kart jest w rzeczywistości 12 a nie 15- jedna jest pusta (żeby stworzyć własne wirusy) a dwie stanowią instrukcję do gry.
W porządku, bez rewelacji
Jestem po pierwszej grze z nowym dodatkiem i niestety w ogólnej ilości komponentów te 20 kart gdzieś znika. W 4 osobowej rozgrywce udało nam się przejść około 2/3 talii i nie byłem w stanie powiedzieć, czy trafiliśmy na jakieś nowe elementy. Oczywiście nie żałuję wydanych pieniędzy gdyż nie spodziewałem się, iż te 20 kart wprowadzi jakiekolwiek rewolucje ale byłem negatywnie zaskoczony brakiem żetonów, które są wymagane przez karty do położeniach ich na planszy. Nie bardzo rozumiem czemu nie zostały one dodane do zestawu, skoro są jego integralną częścią. Domyślam się, że nikt o tym nie pomyślał i stąd te problemy. Liczę, iż Rebel stanie na wysokości zadanie i je wyprodukuje.
Kupiłem tą grę w promocji na święta wraz z jej drugą częścią za połowę ceny aby wciągnąć 8 latka w planszowki. Jej zasady są dosyć proste a sama rozgrywka na tyle krótka że bez problemu jest w stanie utrzymać syna przy stole do samego końca. Wykonanie gry stoi na dobrym poziomie i obie części (zarówno smok i trolle) mieszczą się w jednym pudelku. Niestety licho tutaj z regrywalnoscia, po 10-15 walkach wieje nudą. Nawet otrzymane promocyjne kafle nie wiele zmieniają. Gdybym wydał na całość 200zl to bym trochę żałował.
Kupiłem tą grę w promocji na święta wraz z jej drugą częścią za połowę ceny aby wciągnąć 8 latka w planszowki. Jej zasady są dosyć proste a sama rozgrywka na tyle krótka że bez problemu jest w stanie utrzymać syna przy stole do samego końca. Wykonanie gry stoi na dobrym poziomie i obie części (smok i trolle) mieszczą się w jednym pudelku. Niestety licho tutaj z regrywalnoscia, po 10-15 walkach wieje nudą. Nawet otrzymane promocyjne kafle nie wiele zmieniają. Gdybym wydał na całość 200zl to bym trochę żałował.